Siemanko

avatar Ten blog rowerowy prowadzi
- RAPTOR -

Moja baza startowa znajduje się w mieście   Chorzów.
Mam przejechane 59961.97 kilometrów w tym 2256.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.47 km/h
Więcej o mnie.


2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
2009 button stats bikestats.pl

BIKEFORUM
Bikeforum ModTeam

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy raptor.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
606.00 km 0.00 km teren
18:05 h 33.51 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

"Chorzów się cieszy..." :D

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 13

Tytułów miało być kilka różnych, ale w końcu jest taki, dlatego też, że obiecałem taki kiedyś pewnej ważnej dla mnie osobie :)

A cały wpis będzie opowiadał o przyjaźni 3 bikerów, bólu, zwątpieniu, kryzysach i wygranej - czyli Dobej Jeździe drużynowej na czas w Gliwcach - 550km/24h...

Jako, że już od ponad pół roku wiadomo, że w Gliwiach jedną z opcji będzie właśnie ściganie się 3 osobowych ekip, postanowiliśmy również wystawić swój team. Michał Ficek, Jarosław (vel Kurier) Kędziorek oraz ja (Raptor).
Do konkurujących z Nami drużyn zapisali się członkowie Bikeholików, a także wielu BBTourowców (w tym Roman Kościak - zwycięzca BBT2011).

Ale do rzeczy:

9.30 rano w sobotę wrzucam torbę Fickowi do samochodu, a sam rozpoczynam dojazd na Plac Krakowski w Gliwicach. Odległość 24km zajmuje mi 40min.

Na miejscu spotykam całą śmietankę długodystansowców. Większość znam, z niejednym przegadałem już nie jeden temat, natomiast są i tacy, których ja nie kojarzę - oni kojarzą mnie :D

10-12.00 odprawa techniczna, atmosfera w drużynie lekko napięta - wiemy, że nie będzie łatwo, a przyjechaliśmy tam jak każdy - po złoto.

12.00 startuje ekipa "maratonowa" (czyli ta, która 550km robiła nie ścigając się)
12.15 Startujemy jako pierwsza drużyna... Każda kolejna miała być puszczana co pięć minut. Nasi początkowi główni konkurenci ("Pogromcy Karasia") mieli wystartować równo 10min za nami.



Start z Placu Krakowskiego, następnie kierunek Pyskowice. W Pyskowicach odbijamy w lewo i po dokładnie po 6km dojeżdzamy do BAZY Maratonu, gdzie co okrążenie musimy przejeżdzać przez bramkę kontrolną. Tam tylko na szybko po bananie do kieszonki, trochę wody do bidona i zaczeło się! :D

Trasa:




Na pierwszym okrążeniu (68km) robimy średnią ~37km/h... Już wtedy dowiadujemy się, że mamy jakoś 10min przewagi nad największym konkurentem... Doskonale jednak wiemy, że to dopiero początek. Póki co jedzie się świetnie. Co prawda jest naprawdę ciepło, ale nie jest to ten skwar co w Radlinie.
Drugie okrążenie robimy właściwie w bardzo podobnym czasie... Po drodzę mamy do czynienia z pierwszym kryzysem. Kurier, który ostatnimi czasy ostro zajeżdza się w pracy, proponuje Nam, abyśmy dalej jechali sami, a on nie będzie Nas spowalniał. Kategorycznie zaprzeczyliśmy - w końcu jesteśmy drużyną i do Mety dojedziemy jako drużyna (chyba, że pojawią się nieprzewidziane okoliczności).
Umawiamy sie z Jarkiem, już w połowie okrążenia, że nie wchodzi na zmiany, a my z Fickiem "się wyżyjemy"... Tak też się dzieje, czego efektem jest, standardowe dla mnie odcięcie miej więcej w okolicy 200go kilometra.
Zastanawiające jest dla mnie to, czemu ZAWSZE odcina mnie chwile przed 200tką, a zaraz potem wraca mi 120% sił. Tym razem od samego startu jem i piję ogromne ilości bananów, batonów, Carbo Snacków itp.
Niezależnie, przez pół okrążenia jestem tym wożącym się na kole i odpoczywającym. Zjadam żela energetycznego i gdzieś po 10-15min, wracam do sił.
Trzecie okrążenie wychodzi lekko gorzej czasowo. Przez jakieś 3-5min lekko kropi, co przy panującej temperaturze Nam nie przeszkadza.

O ile dobrze pamiętam przed 4tym okrążeniem robimy większą przerwę (~15min), posilamy się przepysznymi porcjami żywieniowymi. Od ryby, przez krokieciki, sałatki aż po banany, arbuzy czy naleśniki.
Baza maratonu jest pod tym kontem przygotowana REWELACYJNIE.
Zjadamy, odpoczywamy i już zregenerowani ruszamy na 4te okrążenie. Tu zero kryzysów, świetna jazda, słońce za chmurami, więc i temperatura znośniejsza. Po 4tym okrążeniu mamy około 20min przewagi nad goniącym nas teamem. Stwierdzamy, że teraz musimy po prostu jechać równo i kontrolować sytuację.

4 okrążenie rozpoczynamy jeszcze bez lampek. Plan jest taki, aby wrócić do bazy przed zmorkiem. I plan się powiódł.

Na 5 okrążenie wyjeżdzamy już z lampkami. U mnie pojawia się lekki kryzys, ale mimo wszystko staram się współpracować z ekipą. Ficek nadal mam wrażenie, ma niespożyte siły :D Po 5stym okrążeniu jest już trochę ciężko.. Kurier na każdym podjeździe zostawał w tyle, ale mimo charakterystycznego dla niego marudzenia motywujemy się.
Na 6 okrążeniu łapie mnie straszny skurcz żołądka (tak to jest jak się na szybko wrzuca jedzenie i potem od razu ściga). Boli do tego stopnia, że nie jestem w stanie dać długich zmian chłopakom... Na szczęście, zarówno Ficek jak i Kurier są w dobrym stanie. Po 6 okrążeniu robimy dużą przerwę, zjadamy gulasz z makaronem, wlewamy w siebie 1-2cole, wrzucamy kilka rzeczy do kieszonek i ruszamy.
Okrążenie 7 i 8 właściwie prawie za jednym razem. W przerwie tylko usupełnienie zapasów :)

Ostatnie kółeczko robimy już b.spokojnie, wiemy, że mamy około 49min przewagi nad konkurencją. Wszyscy jesteśmy już wykończeni. Najmniej chyba Ficek. Jeżdząc tą trasę, czułem się jakbym oglądał film "8 części prawdy.." - 8 razy to samo :D
Mimo bólu żołądka i faktu, że już niewiele do mnie docierało pod koniec okrążenia dojeżdzamy do mety dokładnie po 17h55min, robiąc jednocześnie 564km...(docieramy o 6.10 rano). Plan był na 18h brutto- tak więc chyba lepiej nie dało się go wykonać :)


Czas brutto: 17h55min
Czas netto: 16h45min
Przerwy 1h10min
Miejsce: 1 (pokrywa sie z numerem startowym)

Nad ekipą która Nas goniła mamy około 1h przewagi. Na bazie prysznic, obiad/kolacja/śniadanie i każdy przynajmniej na chwilę spać ;)

O 12.00 dekoracja na placu Krakowskim. Nasza drużyna wygrała 1500zł, wino (od sponsora), koszulki maratonu Gliwickiego i rękawki.
(Zdjęcia wstawię wieczorkiem)

Dokładnie zaraz po wręczeniu medali i odznaczeń, zaczyna padać, a zaraz po zapakowaniu się do Samochodu - rozpoczyna się ulewa :D Co za tym idzie- lepiej z pogodą nie mogliśmy trafić :D

Przede wszystkim na koniec chciałem podziękować MICHAŁOWI FICKOWI, bez którego to pierwsze miejsce byłoby raczej niewykonalne. Michał odwalił naprawdę kawał ciężkiej pracy. Oczywiście podziękowania ogromne dla Jarka -który mimo, iż marudził, to naprawdę dobrze jechał. Dzięki Chłopaki :)

Ja mam trochę kolejnych doświadczeń i kolejnych obaw. Za 20dni BBT.. Mam jechać w 1wszej najmocniejszej grupie, a po dzisiejszym maratonie mam obawę, czy dam radę. Ale zobaczymy :)

Dodatkowe zdjęcia itp. będą się pojawiać, na bieżąco, bo sam nie zrobiłem żadnego - więc liczę na organizatorów ;)

Słonie, Wymiatacze i Karasie ;) © raptor


Nagrody :) © raptor



p.s aaaa.. bym zapomniał. Ogromne gratulacje dla Organizatorów!! Maraton naprawdę REWELACYJNIE zorganizowany. Nie było się do czego przyczepić :) Takiej bazy maratonu, nie spotyka się na żadnym innym maratonie. Polecam każdemu, przejechać się za rok i zobaczyć jak można profesjonalnie podejść do sprawy organizacji :)
Kategoria wyjazd 300-...



Komentarze
ryba5374
| 07:28 piątek, 10 sierpnia 2012 | linkuj Jak to jest możliwe, że taki dystans i taka średnia? ;D
Szacun
raptor
| 18:57 poniedziałek, 6 sierpnia 2012 | linkuj Dziękuje wszystkim za gratulacje.. :) Prawda jest taka, że sam nic bym nie zdziałał.. To wynik drużyny, a w dużej mierze zasługa Ficka ;) Ja ostatnimi czasy miałem niezły kryzys kondycyjny spowodowany kurierką.. Wczorajszy maraton obudził we mnie głód KMek i przywrócił radość z jazdy :) Do piątku jeszcze Kurierka a potem już treningi i wyjazdy tylko dla przyjemności :) (chociaż nie wiem czy BBT w tym roku będzie przyjemnością :P)
Kenhill
| 08:03 poniedziałek, 6 sierpnia 2012 | linkuj O kurda, Ty "na raz" robisz mój miesięczny dystans :p
ficus
| 07:30 poniedziałek, 6 sierpnia 2012 | linkuj Gratuluję! ;)) Pozamiataliśmy i tyle. ;p
Roadrunner1984
| 23:48 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj
Zajebisty Wpis , miło się czytało :):).
Gratuluję wygranej i pałera w nogach :):):)
Zaraz 2 w nocy jak pisze ten koment a kilkoma zdaniami o bufecie na trasie narobiłeś mi takiego smaka że zaraz chyba wparuję do lodówki hahahaha POZDRAWIAM GORĄCO
zawrom
| 18:12 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje wygranej."Czapki z głów" ( a może kaski :) A co do okrzyków w "peletonie" wolniej wolniej ... to te osoby które tak wołały i tak chyba nie dojechały :)
flash
| 17:19 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje, w takim składzie nie mogliście nie wygrać :)
Nie mniej, przewaga druzgocąca :)
Grzesiek2296
| 16:36 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje!!!
klosiu
| 16:08 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Niesamowite, gratki!!!
funio
| 16:05 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Graty za wygraną!:))
Drużyna maratonu miałaby nieco lepszy wynik,gdyby kilka osób ciągle nie słyszało...
-wolniej...,wolniej...;)
endriunh
| 15:59 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Dobra robota chlopaki plan wykonany w 100%
rorschaach
| 14:22 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Wydaje się niemożliwe! Gratulacje, dla Ciebie i dla reszty ekipy!
WuJekG
| 14:18 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje dla Was po raz kolejny!!! :)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!