Siemanko

avatar Ten blog rowerowy prowadzi
- RAPTOR -

Moja baza startowa znajduje się w mieście   Chorzów.
Mam przejechane 59961.97 kilometrów w tym 2256.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.47 km/h
Więcej o mnie.


2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl
2009 button stats bikestats.pl

BIKEFORUM
Bikeforum ModTeam

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy raptor.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

nocna jazda

Dystans całkowity:1954.50 km (w terenie 78.00 km; 3.99%)
Czas w ruchu:75:40
Średnia prędkość:25.83 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:195.45 km i 7h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
475.94 km 0.00 km teren
15:25 h 30.87 km/h:
Maks. pr.:63.11 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nieudany start w Radlinie...

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 8

Wszystko sprzysięgło się przeciwko temu abym stawił się na starcie w Radlinie.. Najpierw problemy ze sprzętem, potem 2 dni przed startem ostre przeziębienie popadające w grypę... Sprzęt udało się złożyć koło południa w piątek i na testowanie ruszyłem już z 12kg plecakiem - jadąc do Rydułtów gdzie miałem nocować (6km od Radlina).
Rano w sobotę około 7.00 stawiłem sie w biurze zawodów. Spotkałem sporo znanych twarzy, w tym 4 naprawdę mocnych długodystansowców - WujekG, Roman Kościak (1 w BBT 2011), Waxmund oraz Jarek vel Kurier Kędziorek... Okazuje się, że startuje z pierwszej grupy właśnie z wszystkimi wcześniej wymienionymi.
8.00 ruszamy z Radlina i eskortowani przez 2 motocykle docieramy do Wodzisławia.. Dalej już bez eskorty w grupie. Dość szybko klaruje się 5 osoba grupa, w której - co było dla mnie ważne- Roman Kościak oraz Kurier... Plan miałem taki, aby z tymi ludzmi zrobić cały dystans. Niestety po mniej więcej 30km, odpada również Kurier. I tu miałem moment zawahania - czy czasem nie lepiej poczekać na Kuriera, bo bliżej mi do jego poziomu, niż do poziomu Romana Kościaka (vel Kościeja). Jednak postanawiam jechać z grupą... Pierwsze 150km robimy ze średnią 37km/h, co jak się potem okazuje, było lekką przesadą. Połowa tego dystansu podjeżdżając i jadąc na wiatr.
Wjeżdżając na 2gie okrążenie, byliśmy już tylko w 4. Kościej, kolega którego imienia nie pamiętam, Piotr Kurczyk oraz ja. Kawałek za bazą, na podjeździe łapię zgona - za mało jadłem. Na szczęście Kościej nie pozwala mi się poddać pomaga mi dociągnąć sie do grupy, ratuje batonem energetycznym oraz bułką i daje kilka lżejszych zmian, podczas których dochodzę do siebie :) Kiedy ja odzyskuje siły, kryzys łapie Piotrka Kurczyka. Mimo iż chcemy na niego zaczekać (w końcu oni zrobili to samo dla mnie) to Piotrek decyduje się wycofać. Zostajemy w 3.
Do Wisły docieramy już dość mocno ujechani- głównie ze względu na niesamowity skwar (wg. relacji Jedrisa podobno było 38*C w cieniu).
Na punkcie wypijamy hektolitry wody, uzupełniamy zapasy jedzenia.. Tam też w pewnym momencie zaczyna mi lecieć krew z nosa... - to był dla mnie sygnał ostrzegawczy, że średnia jaką utrzymujemy jest za wysoka (34.6km/h na całym dotychczasowym dys). Oczywiście powrót z górki i z wiatrem więc specjalnie średniej nie redukujemy. 300km robimy w 9h21min (brutto) i miałem nadzieje, że pojedziemy dalej.. Niestety tam dowiaduje się od Romana i kolegi, że oni kończą. Koniec prądu - nie jadą. I pojawia się problem. Nad goniącym nas Waxem mamy jakieś 40min przewagi. Ponieważ odpocząłem troche decyduje sie wyjechać na 3 okrążenie. Po 75km docieram do Wisły - czuje się całkiem dobrze, mam zamiar uzupełnić zapasy i ruszyć dalej. Na nieszczęście dostaje smsa do Waxmunda, z prośbą abym zaczekał. Ponieważ miałem nadzieje, że zmniejszył odległość nas dzielącą, postanawiam zaczekać - w końcu do zrobienia było jeszcze 175km, a w 2 zawsze lepiej. Niestety Waxa nie ma aż 45 min, a ja przez ten czas zdążyłem się już na tyle rozleniwić i zacząć odczuwać bardzo mocny ból prawej stopy, że postanawiam na tym punkcie zakończyć swój udział w maratonie. Dla mnie wystarczył sam fakt, że udało Nam (z Kościejem) wywalczyć aż 45 min przewagę nad konkurencją - która zresztą cały czas sie zwiększała, oraz fakt - że dałem radę pojechać więcej niż Roman (który nie ukrywam od zeszłego BBT jest dla mnie swego rodzaju autorytetem w kwestii jazdy długodystansowej).
Potem całą noc właściwie na nogach, koło 3.00 dostajemy się z powrotem do Radlina gdzie do 11.00rano czekamy na rozdanie pucharków. Po rozdaniu przebieram się znów w ciuchy i ruszam znów z plecakiem w kierunku domu. Ponieważ idzie mi nadzwyczaj dobrze (mimo interwałów Radlin-Rybnik-Gliwice), postanawiam lekko dokręcić, w formie rozjazdu.

Zostałem sklasyfikowany na 300km egzekwo na miejscu pierwszym wraz z Kościejem i kolegą którego imienia nie pamiętam :)
Gdyby nie skwar jaki panował, pewnie przejechałbym cały dystans utrzymując jakąs tam przewagę nad goniącym mnie Waxem, jednak nie jestem przystosowany do jazdy w takich warunkach (wolę marznąć niż się przegrzewać).

Niezależnie - dobry trening zrobiony. Za 2 tygodnie Warka :) Jeśli ktoś miałby ochotę 1go lipca pomóc w biciu rekordu Polski, to proszę o kontakt :)

Dane wyjazdu:
454.50 km 0.00 km teren
14:31 h 31.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Road to Hell with jesus :P

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 14

Tytuł w całości zrozumieją tylko nieliczni :)


Pomysł wyjazdu na Hel, powstał właściwie w zeszłym roku. W dzień strajku kolejarzy postanowiłem wrócić z Gdańska do Kato rowerem. Solo ta trasa zajęła mi 22h brutto. Wtedy też dwóch moich rowerowych przyjaciół (Ficek i Jedris) zaproponowało, że chcieli by też taki dystans zrobić. Temat rzuciłem na forum szosowe i okazało się, że zainteresowanie jest znacznie większe :D

Udało się załatwić noclegi na Helu w całkiem przystępnej cenie bo już za 20/30 zł od osoby (kiedy wszystkie pensjonaty itp. chciały minimum 45-50zł i do tego minimum na 2 noce).

11maja- Piątek godzina ~14.30
Wraz z Adamem (vel Travisb), który dzień wcześniej przyjechał z Gdańska i nocował u mnie, podjeżdżamy pod Spodek w Katowicach. Tam spotykamy Ramboniebieskiego, który przyjechał kibicować ekipie na starcie. Do około 15.05 zjeżdża się 10 zawodników (większość w strojach BBT). Ładujemy samochód, pamiątkowe zdjęcie i około 15.15 ruszamy na Bytom. Początek przyznam szczerze tragiczny, ze względu na światła co 200-300-500m... Sporo czasu tracimy przebijając się przez Bytom>Tarnowskie Góry... Na szczęście potem już bez żadnych postojów udało się wrzucić porządne tempo. Z czasem coraz bardziej podkręcane, ale ponieważ ekipa nie protestowała to ciągnęliśmy z Fickiem i Kurierem nasz mały peleton. Humory dopisywały, pogoda rewelacyjna.
Odcinek Katowice-Wieluń pokonujemy z jedną małą przerwą na uzupełnienie bidonów, ze średnią około 34km/h. Chwile przed Wieluniem, stwierdzam, że jeśli chłopaków nie opuszczą siły to spokojnie i z dużym zapasem wyrobimy się w 24h.
W Wieluniu dojeżdża do Nas samochód techniczny (bo z Kato pojechał do Częstochowy po 2go kierowcę – mojego brata). Tam też zmiana dętki jednego z zawodników (Tomka Podleckiego). Uzupełnienie zapasów i dalej na Sieradz.
W Sieradzu o czasie, czyli o 21.00. Zrobiliśmy postój pod marketem około 35minut. Poubieraliśmy się, pomontowaliśmy lampki i pojedliśmy.

21.35 ruszamy spod marketu. 5 min później telefon od Kuriera, że dopiero zamontował lampkę i Nas goni. Puściłem ekipę do przodu, a sam zatrzymałem się i czekałem na zgubę. Parę minut później Jarek dogania mnie i już razem grzejemy doganiając peleton.

Potem Turek i zaraz przed Kościelcem dojeżdża do Nas Maciek (vel Mad), wraz z którym jedzie samochodem jego ojciec – dzięki czemu, teraz zabezpieczają Nas 2 samochody.

Trasa do Koła, bardzo szybko i sprawnie, mimo kryzysów. Przed Włocławkiem lekki deszczyk, ale wszyscy poubierani i w świetnych humorach. Do Włocławka dojeżdżamy wg planu – 3.00... Pod Lidlem dołącza Łukasz i Waxmund, który przyjechał z Warszawy. Włocławek – tragedia. Dziura na dziurze. Tam też przez jedną z kolein Mad wywraca się prosto pod nadjeżdżający samochód.. Na szczęście samochód się zatrzymał a Mad poza lekkimi obtarciami i skrzywioną manetką był cały i zdrowy. Przez to zdarzenie Nasza ekipa się strasznie rozbiła. Kilka osób pojechało dalej, kilka zostało. Teraz deszcz i wiatr znacznie utrudniał sprawę. Jakieś 15km jechaliśmy nie przekraczając 25km/h... było ciężko. Zimno i mokro. W końcu kompletnie przemoczeni i wymarznięci zjeżdżamy na stację benzynową. Właściciel stacji wyraźnie nie był zadowolony z grupy 13 mokrych kolarzy, którzy tylko nabrudzili i kupili ze 2 kawy. Tam też jeden z kolegów przez przypadek przewraca regał z gazetami. 30km do Torunia...Najgorsze z całego wyjazdu. Trzeba było mimo około 8*C ruszyć w przemoczonych ciuchach, na wiatr i ulewę... Sprawy nie ułatwiały przelatujące TIRy, które co jakiś czas skutecznie zalewały Nas fontannami wody.
Tam prędkość oscylowała między 20-24km/h – wszyscy równo. Tam też wszyscy jadą w kompletnej ciszy.
Do Torunia dojeżdżamy w większości tak kompletnie przemoczeni, że stwierdzamy, że szkoda zdrowia na dalszą jazdę. Do tego niektórzy nie mają nawet ciuchów na zmianę... Większość wsiada do pociągu Toruń-Malbork a następnie przesiadka na Malbork Gdynia.
Z Torunia 5ciu śmiałków decyduje się jechać dalej. Waxmund, Wilk, Kurier, Tomek Podlecki i Łukasz... Tomasz po 10km od Torunia się jednak poddaje i do Tczewa jedzie samochodem.
Ekipa „pociągowa” dzieli się na 2 grupy. Ficek, Jedris, Tadeusz i Ja ruszamy na Hel rowerami, reszta szuka pociągu dalej.
Do Władysławowa ciężka walka z bocznym wiatrem. Półwysep do Jastarni mocniej, bo z wiatrem. Na miejsce docieramy ~15.30.
Ekipa, która od Torunia jechała cały czas dociera wieczorem w kilku turach. Z tego co się orientuje na Hel zajechał tylko Kurier, Wilk i Wax – pełen szacun.

No co tu dużo mówić – pokonała Nas pogoda. To była wycieczka, więc nie warto było ryzykować kontuzji/choroby dla samej idei :) Niezależnie pełen szacun dla osób, które się nie poddały.

W tym roku mam zamiar zorganizować jeszcze 2 inne przejazdy, natomiast za rok w maju ponownie zorganizuje przejazd na Hel – więc myślę, że można tą imprezę na stałe wpisać do kalendarza.

DZIĘKI WSZYSTKIM za jazdę ;) do zobaczenia na następnych maratonach ;)

Z Fickiem przed startem na Hel © raptor

Ekipa maratonu Katowice-Hel © raptor

Samochód techniczny Maratonu :) © raptor


Raptor prowadzi :D © raptor


"Pociąg" - czyli Kurier i Rap na przodzie ;) © raptor


Nocleg w Jastarni :) © raptor


Rap na plaży :D © raptor


Dane wyjazdu:
34.00 km 0.00 km teren
01:00 h 34.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wieczorne przepalenie..

Piątek, 18 listopada 2011 · dodano: 18.11.2011 | Komentarze 0

Cały dzień na uczelni.. Wracając do domu wiedziałem tylko że muszę się wyżyć. Miałem trochę spraw do przemyślenia, więc zaraz po powrocie do domu wyjazd na trening...
Mało czasu, coraz zimniej więc postanowiłem zrobić ostre tempo przez 1h...
Naprawde mocne tempo, blisko odcięcia pod koniec.
Chorzów-Bytom(pod TG)-Kato-Chorzów :)

Dane wyjazdu:
100.00 km 0.00 km teren
03:40 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jak w sezonie :)

Piątek, 4 listopada 2011 · dodano: 04.11.2011 | Komentarze 3

Od kilku dni ilość endorfin przewyższa standardową ilość (nie powiem dlaczego), co przekłada się na niesamowitą formę fizyczną- generalnie mam wrażenie jakbym był w szczycie formy :)

Rano na uczelnie, powrót na obiad i wyjazd na trening :) TraskaI zrobiona w 1h20min :) na Kraku chwila przerwy, dodatkowe ubranie się i wraz z Gliwicką Masą Krytyczną okrążenie Gliwic.

Następnie mimo mrożącego zimna, ostre tempo do domu :)

Dane wyjazdu:
80.00 km 0.00 km teren
03:10 h 25.26 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Uczelnia+ZMK

Piątek, 14 października 2011 · dodano: 14.10.2011 | Komentarze 7

Rano na uczelnie... Wcześniejszy powrót do domu na obiad, a następnie koło 17.00 do Zabrza. Po drodze wyprzedzałem 2 bikerów z Sosnowca.

Na masie jakieś 60 ludzi, kilku znajomych. (w tym Jedris - tyle że pieszo)
Przejazd bez rewelacji, strasznie zimno, pod koniec dojechał Ejpok z Michałem. Razem urwaliśmy sie na Rudę Śląską (gdzie chłopaki odbili w swoim kierunku). Do domu w bardzo dobrym tempie mimo "groźby" dziur których bym przy moim oświetleniu nie zauważył :)

Dane wyjazdu:
220.00 km 36.00 km teren
11:10 h 19.70 km/h:
Maks. pr.:65.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dzień na rowerze..

Piątek, 3 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 8

Rano na uczelnie i do Tomka.. Dalej ponieważ miałem sporo czasu do obiadu, trochę pokręciłem się po aglomeracji.
Po obiedzie jeszcze raz Katowice i o 16.30 zbiórka na rynku w Chorzowie na Masę Gliwicką. 17.30 Plac Krakowski. Przejazd trochę skróconą trasą. Powrót z ekipą Bytomską przez Bielszowice itp. Wpadłem do domu tylko wziąć długi rękaw i jazda na zbiórkę do Katowic (22.00) na nocny przejazd rekreacyjny do Pszczyny.Przejazd w większości terenem, całkiem sprawnie (z wyjątkiem chyba 20 min oczekiwania na kogoś kto złapał pane).
W Pszczynie uzupełniliśmy zapasy jedzenia (a ja zjadłem kolacje :P) i wróciliśmy drogą nr 1 do Katowic.

Dzięki chłopaki za jazdę :)

Dane wyjazdu:
60.10 km 0.00 km teren
03:00 h 20.03 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 8 kwietnia 2011 · dodano: 08.04.2011 | Komentarze 2

Wizyta wraz z Mychą, Codem i Młodym na Zabrzańskiej Masie Krytycznej :)

Code, Młody i Raptor © raptor


Dane wyjazdu:
146.34 km 42.00 km teren
08:08 h 17.99 km/h:
Maks. pr.:54.23 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Beskidy > nocna jazda..

Poniedziałek, 20 września 2010 · dodano: 20.09.2010 | Komentarze 2

Miał być odpoczynek a był wyjazd :D
Wczoraj wieczorkiem, ojciec zapytał czy pojade z nim na wycieczke w góry bo kumpel z którym miał jechać -nawalił... Krótkie zastanowienie i decyzja -na tak :)
Szybki serwis Kellysa. Rano około 8.00 wyjechaliśmy z rowerami na dachu i polecieliśmy pod Czantorie.
Niestety sam podjazd pod czantorie w tym miejscu graniczy z cudem (przynajmniej nie na tym sprzęcie) w związku z czym trochę podprowadzania :)
Dalej grzbietami kierunek Stożek :) Do Stożka jakoś ciężko mi się jechało... dawno nie jeździłem XC i dawno nie jeździłem w terenie :D Zjazd ze stożka, to chyba najlepsza część wyjazdu.. kamyki, kamole i głazy, wąskie przesmyki, duże dziury oraz sporo błota :D zjazd trudny technicznie, ale świetnie mi się tam jechało. Ojciec wymiękał - zmora kolarza górskiego: mieć Fizyka przed sobą na zjeździe :P
Dalej już przez Przełęcz Kubalonke i Stecówke podjechaliśmy pod Przysłup. Potem powrót już asfaltem do samochodu :)
Wycieczka udana. Ojciec wymęczony, ale zadowolony. Mnie nic nie bolało poza palcami obu dłoni (oddałbym życie na zjazdach za hydraulikę).
Powrót przez Łodygowice do domu.
Ponieważ czułem niedosyt, zjadłem tylko kolacje, zaopatrzyłem się w lampki i ruszyłem w przejazd po okolicach. Najpierw WPKiW, potem okrężną drogą do Rudy Śląskiej.. sporo kręcenia. Przerwa w Rudzie o 20.00 i potem jeszcze godzinka kręcenia po pustych drogach aglomeracji :)

No.. to kurcze skończyłem sezon po byku :D

Dane wyjazdu:
179.47 km 0.00 km teren
09:05 h 19.76 km/h:
Maks. pr.:64.30 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Śmiganie + II Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 10 września 2010 · dodano: 10.09.2010 | Komentarze 3

Odebrałem rower z serwisu i pojechałem do Będzina (M1) i spowrotem przez katowice i WPKiW. Tam spotkałem Rafała i zrobiłem z nim kółeczko po WPKiW.
Po obiedzie znów na rower i na 17.25 pod CityRocka. Tam spotkanie z Mychą i szpula na Zabrze (przez Chorzów gdzie dołączył do Nas ojciec). W Zabrzu o 18.30 dołączyliśmy do Masy :)
Przejazd jak zwykle super. Na koniec poczęstunek i chwila na porozmawianie z innymi bikerami.
Potem akcja ratunkowa dla kolegi z Bytomia który pod Stadionem Górnika złapał pane.. Wymiana dentki i dalej już w gronie Bytomsko-Chorzowsko-Katowickim ruszyliśmy na Bytom.
W bytomiu nasza ekipa zmalała do 4 osób które pojechały na After :) (Dynio, Mycha, ojciec i ja :D). Zatrzymaliśmy się na granicy Bytomia i Piekar Śląskich w barze 24h gdzie pożywiliśmy się trochę :) po kilkudziesięciu minutach dojechał też Roman.
Powrót niestety już w deszczu. odwiozłem Myche i wróciłem do domu..
II Zabrzańska Masa Krytyczna © raptor


Raptor na II ZMK :) © raptor


After po Zabrzańskiej Masie Krytycznej © raptor


Dane wyjazdu:
204.15 km 0.00 km teren
06:31 h 31.33 km/h:
Maks. pr.:53.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

po weekendzie :P

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · dodano: 19.08.2010 | Komentarze 0

Jazda po aglomeracji... Najpierw Tomek i wymiana dętki, potem WPKiW, dalej Ruda Śląska (nowy bytom) na chwile, dalej Zabrze i Gliwice>Katosy (po licznik dla Młodego) i przez WPKiW (gdzie spotkałem RafałaCSC oraz Matiego) do domu :)

Co miałem wypocić po dłuuuuugim weekendzie to wypociłem :D jutro już powinna być forma :D

edit: wieczorkiem, śmiganie po WPKiW. Spotkałem Radka i poznałem kolegę Marka (na rowerze poziomym). w sumie wieczornego śmigania było 54.5km (powrót w ciemności :P) śmiganie rewelacyjne :) nie schodziłem poniżej 30 a na prostych non stop 40-45 :)